Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X

sobota, 10 października 2015

Jak przetrwać na studiach, czyli niezbędnik studenta na wesoło.


      Pierwszy tydzień października za nami. Co za tym idzie? Rok akademicki ruszył pełną parą, więc nadszedł czas by rzucić się w wir nauki oraz czytania obowiązkowych lektur na zajęcia, zdawania kolokwiów w terminie i pisania referatów czy esejów z wyprzedzeniem. 

      No dobra. A teraz tak na poważnie. Studia ani trochę tak nie wyglądają. Znaczy... Na pewno znajdą się na każdym roku jednostki wybitne, które nie wychodzą z książek oraz notatek, jednak nie ukrywajmy. Student nie chce tylko przebywać na uczelni czy w bibliotece akademickiej. Student chce się też dobrze bawić ze znajomymi z roku. Jednak jak tu pogodzić przyjemne z pożytecznym? Jest na to kilka sposobów.

      Podstawą rzeczą jaką powinien wiedzieć student, jest lokalizacja swojego dziekanatu na wydziale. To siedziba Pani z Dziekanatu, powszechnie uznawanej za istotę drugą po Bogu. Trzeba dla nich być uprzejmym i miłym, bo to one tłumaczą dziekanowi czego potrzeba studentowi i czy ma on wyrazić na to zgodę. 

      Aby przetrwać studia nie dużym nakładem sił i pracy, trzeba popracować nad kondycją i zaprzyjaźnić się z taką instytucją jaką jest ksero. Jest to n i e z b ę d n e narzędzie poszerzania wiedzy nabytej, a wcześniej zapożyczonej. Kolejka do niego w najbardziej gorącym okresie roku, jakim jest sesja, potrafi czasem osiągnąć długość tej do dziekanatu. Zatem zrozumiałe, iż stoi się w niej wybitnie długo i zawsze warto wziąć ze sobą coś ciekawego do poczytania (ciekawszego od lektur obowiązkowych), jakieś przekąski oraz coś do picia.

       Co do wspomnianej powyżej metody nabywania wiedzy. Jest łatwiejszy sposób. I nie wymaga on proszenia, błagania, składania ofiar w postaci czekolady, czy też piwa, temu, który ów wiedzę posiada. Mianowicie, własne notatki. Tak, wiem, trzeba w to włożyć trochę wysiłku. Zwlec się z łóżka, doprowadzić do stanu użyteczności i dowlec na wykład czy ćwiczenia. Mam świadomość, że obecność na zajęciach, to wynik skomplikowanego i trudnego do zgrania złożenia wielu czynników jakimi są: budynek wydziału, numer sali, godzina oraz przedmiot. Jednak gdy już nauczycie się tej skomplikowanej czynności, zaoszczędzicie potem czas i nie będzie potrzeby stania w kolejce do punktu ksero. Poza tym, własne notatki sprawdzają się lepiej niż zapożyczone.

       Kolejnym sposobem nabywania wiedzy, zwłaszcza w przypadku obszernych lektur obowiązkowych, w które niekoniecznie chcemy się zagłębiać, jest wujek Google. O co nie spytasz kochanego wujaszka, zawsze ci odpowie. Opowie ci o każdej książce z większymi, bądź mniejszymi szczegółami. Znajdzie opracowania, interpretacje oraz analizy wierszy, nad którymi zazwyczaj spędza się całe wieki. Jednak pamiętajcie. Wujcio Google ma już swoje lata i należy informacje uzyskane skonsultować z innymi studentami.

       Po opanowaniu tego wszystkiego można przystąpić do tak zwanej integracji z koleżankami oraz kolegami z roku. Pomaga w tym znajomość lokalizacji knajp, w których obowiązują zniżki studenckie. Jednak by posiadać ten zacny przywilej należy być szczęśliwym właścicielem kawałka plastiku z twoim zdjęciem i nazwą uczelni - legitymacji. Jest to cudowny przedmiot, który poza tańszym piwem, upoważnia do ulgowych przejazdów środkami komunikacji publicznej, zniżek w kinach oraz Polskich Kolejach Państwowych. Niestety tylko do 26 roku życia. 

       Na sam koniec trochę o zasadniczej treści studiów, czyli imprezach. Ich natężenie rośnie wraz ze zbliżającym się terminem sesji. Najbardziej trywialną okazją do ich organizacji są urodziny lub imieniny. Zazwyczaj po nich następuje syndrom jednego dnia. Bo dokładnie tyle zazwyczaj brakuje, aby opanować całość materiału.  

       Mam nadzieję, że ten post choć trochę pokazał wam, jak wyglądają studia i pomoże wam przywyknąć do nowego systemu. Gdybyście czuli niedosyt lub chcieli dowiedzieć się więcej o pojęciach związany ze studiowaniem zerknijcie tutaj: Uczelnia od A do Z bez ściemy.

6 komentarzy:

  1. Pięknie określiłaś panie z dziekanatu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Starałam się oddać prawdę najwierniej jak się dało ;D

      Usuń
  2. O tak, własne notatki to chyba podstawa. Przynajmniej potem możemy mniej więcej ogarnąć o co chodzi, a nie co chwila dopytywać się kogoś co autor miał na myśli. I chodź czasami naprawdę mam dość robienia ich, to potem warto. Fajnie że opisałaś to wszystko w taki realistyczny sposób, przynajmniej ktoś kto będzie dopiero szedł na studia nie będzie musiał żyć stereotypami tylko dzięki tobie dowie się co i jak XD
    Pozdrawiam x

    faiithfully lifestyle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No uważam, że lepiej dowlec swoją osobę na wykład, niż potem jak to ujęłaś, dopytywać się o to, co autor miał na myśli. Poza tym uznałam, że opiszę to w lekki, trochę humorystyczny sposób. Ale też pokażę w jakiś sposób realia. No bo nie ukrywajmy. Jak student nie musi, to nie robi xD xxx

      Usuń
  3. Aż przyjemnie mi się to czytało, brakowało mi tylko wzmianki o jakże cudownych akademikach, ale w tym nie masz aż takiego doświadczenia :D
    Podoba mi się to jak lekko i humorystycznie to opisałaś jednocześnie nie mijając się z prawdą. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach. Czyli osiągnęłam wszystkie zamierzone cele. No i tak. Jeśli chodzi o akademiki, to niespecjalnie mam z nimi doświadczenie xD

      Usuń